Ludzie

Dr Clown

1 kwietnia 2015

Moi pierwsi goście to wolontariusze fundacji Dr Clown. Miłosz (dr Gadułka) studiuje ratownictwo medyczne i pielęgniarstwo. Aneta (dr Sucharek) jest studentką pielęgniarstwa. Obydwoje swoją przygodę w fundacji zaczęli ponad rok temu.

Miłosz podjął szybką decyzję o dołączeniu do ekipy. Aneta wiele lat temu obejrzała film pt. „Patch Adams” z Robinem Williamsem w roli głównej. Od tamtego czasu chciała zostać wolontariuszem i dzielić swój czas z małymi pacjentami. Kiedy skończyła 18 lat, zaczęła rozglądać się za wolontariatem w Bydgoszczy. Jednak w szeregi bydgoskiego oddziału fundacji wstąpiła dopiero na studiach. Jak mówi musiała dojrzeć do tej decyzji.

Terapia śmiechem to główne założenie. Działalność nie ogranicza się tylko do szpitali, są jeszcze festyny, domy pielęgnacyjno – opiekuńcze, żłobki, przedszkola. Głównym zadaniem wolontariuszy jest bezpośredni kontakt z drugim człowiekiem, towarzyszenie mu w pobycie w szpitalu.

Bycie doktorem Clown zmienia człowieka. Życie Anety się przewartościowało. Zdała sobie sprawę, że jej problemy są tak naprawdę niczym w porównaniu z problemami innych ludzi. Dla Miłosza praca w szpitalu stała się czymś ważnym, czuje potrzebę spędzania czasu z pacjentami.

Większość dzieci odbiera kolorowych gości bardzo pozytywnie. Zdarza się, że niektóre dzieci płaczą, ponieważ boją się clownów. Z personelem szpitala dobrze się współpracuje. Dzięki wolontariuszom pielęgniarki mogą trochę odetchnąć. Znajomi podziwiają ich bezinteresowną pracę, ale są tacy, którzy mówią, że nie daliby rady pomagać w ten sposób.

O to, czy coś zarabiają, pytają ich tylko starsi pacjenci oddziału geriatrii. Jest na to dobra odpowiedź – walutą jest uśmiech.
Dla Miłosza wynagrodzeniem jest uśmiech chorego dziecka. Natomiast Aneta ma dużo satysfakcji, ponieważ może robić coś dobrego bez wielkiego wysiłku i uszczęśliwiać innych.

Aneta spotyka się z dziećmi raz w tygodniu, bierze też udział w dodatkowych akcjach. Wszystko zależy od tego, ile ma czasu po swoich zajęciach.
Wielu wolontariuszy stara się poświęcać dzieciom jak najwięcej czasu. Każda akcja zaczyna się od zebrania chętnych na konkretny dzień. Przed samym spotkaniem wolontariusze przebierają się i malują sobie twarze. Niezbędny jest też ekwipunek – balony i czerwone noski, które rozdają małym pacjentom.  Zawsze starają się odwiedzić wszystkich na danym oddziale, ale wcześniej pytają o zgodę na wspólną zabawę.

Fundacja zapewnia kolorowy strój. Niektórzy inwestują, tworząc swoje własne kompozycje. Każdy wolontariusz ma swój pseudonim, który „rodzi się naturalnie”.

Zapytani o współpracę ze znanymi ludźmi, opowiadają tylko o założycielu oddziału fundacji w Bydgoszczy i wykładowcy UKW – doktorze Przemysławie Grzybowskim. W 2008 roku doktor miał nawet okazję spotkać się z prawdziwym Patchem Adamsem.

Niektóre dzieci znają od początku pracy w fundacji. Z takich znajomości rodzą się nowe przyjaźnie. Są to najczęściej pacjenci oddziału onkologii dziecięcej, co wynika z ich długotrwałego leczenia.

Z wolontariatem wiąże się wiele wspomnień. Aneta pamięta, jak mały pacjent powiedział jej, że ją kocha. To jedno z najlepszych wspomnień. Kiedyś jedna z dziewczynek na pytanie o to, kim chciałaby zostać w przyszłości, odpowiedziała „clownem”. Rozśmieszyła wszystkich wolontariuszy.

Z tą pracą wiążą się też inne wspomnienia, te przykre. Najgorsze jest odejście dziecka. To są po części również nasi podopieczni – mówi Aneta.

Oddział onkologiczny różni się od pozostałych. Tutaj nie malują twarzy i rzadko się przebierają. Za to obecność wolontariuszy jest najczęstsza. Dzieci potrzebują właśnie tego, żeby ktoś poświęcił im czas. Jest dla nich deficytowy. Tutaj stroje nie są potrzebne. Na spotkaniach są też rodzice. Zawsze czuwają nad swoimi dziećmi, a wolontariusze są dla nich pewną odskocznią, dlatego często rozmawiają.

Fundacja jest otwarta na współpracę, nie ma kryteriów. Każdy może spróbować swoich sił. Jedynym warunkiem jest pełnoletność. W Bydgoszczy rozbudowuje się szpital dziecięcy, więc przydadzą się nowi wolontariusze. Kandydat musi mieć dystans do siebie, poczucie humoru. Może być nawet pozytywnie pokręconą, niestandardową osobą – mówi Miłosz. Każdy powinien obejrzeć Patcha Adamsa, to wzór godny naśladowania. Liczy się umiejętność pracy w zespole, jak w ratownictwie medycznym. Można ratować opadające kąciki ust – dodaje Aneta.

Co chcieliby powiedzieć kandydatom na wolontariuszy? Jednogłośnie odpowiadają: „Spróbuj, a się przekonasz!”.

Więcej informacji na stronie http://www.drclown.pl/

Zobacz także

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź