Ludzie, Ratownictwo medyczne

Kobiety – piękna strona ratownictwa

23 października 2016

Zawód – Ratownik medyczny. Wszystkim kojarzy się bardziej z Panami, niż z Paniami. Jednak coraz więcej kobiet decyduje się na zdobywanie kwalifikacji zawodowych na kierunku ratownictwo medyczne. Panowie nie pozostają dłużni wybierając pielęgniarstwo. Czy taka zamiana ról jest błędem? Spotykam się ze stwierdzeniami, że “kobieta w ratownictwie jest bez szans”, “jest za słaba i sobie nie poradzi”, “to nie dla niej”. Postanowiłem zbadać sprawę, sprawdzić jak wygląda życie kobiety – ratownika w polskiej rzeczywistości. Pomogła mi w tym Basia Seweryn, pracująca na co dzień w strukturach Państwowego Ratownictwa Medycznego w Krakowie. Na wywiad nie musiałem jej długo namawiać, od razu się zgodziła. Temat dyskryminacji kobiet w ratownictwie jest dla Niej bliski i ważny. Znalazła chwilę na rozmowę przy kawie podczas 4. Ogólnopolskiego Kongresu Ratowników Medycznych. Basia jest dowodem na to, że miejsce dla kobiety w tym zawodzie istnieje. Co jej pomaga, a co przeszkadza w pracy i dlaczego postanowiła zostać ratownikiem medycznym? Na te i inne pytania odpowiada na łamach bloga Just Save It.

Maciej Romaniuk: Pomarańczowy uniform czy letnia sukienka?

Basia Seweryn: Lubię przyjmować różne role. Jednak wybieram sukienkę.

 

MR: Dlaczego akurat ratownictwo medyczne i jak to się zaczęło?

BS: Zaczęło się w nietypowy sposób. Nigdy nie miałam w planie skrajnie medycznego kierunku a już z pewnością nie planowałam zostać ratownikiem. Chciałam być fizjoterapeutką i podjęłam taki kierunek studiów. Będąc na drugim roku wydawało mi się, że ciągle mogę jeszcze coś zrobić. Poszłam na ratownictwo medyczne. To był mój drugi kierunek, który zaczęłam studiować dziennie. Traktowałam to jak przygodę i nie wiązałam z tym przyszłości, nie planowałam nawet tych studiów skończyć. Miałam jednak takie „szczęście”, że zawsze działo się coś przy mnie dziwnego, ktoś wokół mnie potrzebował pomocy, ktoś miał NZK i to w życiu prywatnym. Miałam kilka takich sytuacji. Okazało się, że jestem mało zdecydowana i nie zawsze wiem, co robić. Musiałam nad tym popracować.  Ostatecznie skończyłam obydwa kierunki.

 

MR: SOR czy ZRM?

BS: Aktualnie pracuję w zespole ratownictwa medycznego i jako dyspozytor medyczny. Kiedyś próbowałam pracować na chirurgicznej izbie przyjęć, ale nie czerpałam z tego większej satysfakcji.

 

MR: Czerpiesz satysfakcję z bycia ratownikiem medycznym?

BS:  Zdecydowanie tak. To ciężki zawód, ale nie jestem w stanie z tym całkiem zerwać. Ciągle biorę dyżury i chętnie na nie chodzę. Jest więcej wad, niż zalet. Lubię jak coś się dzieje, a praca w pogotowiu może mi to zagwarantować.

 

MR: Jak odbierają Twoją osobę koledzy z pogotowia?

BS: Na początku mojej pracy wydawało mi się, że negatywnie. To było 6 lat temu… Kobiet w ratownictwie było mało. Zawsze ciekawa byłam jak mężczyznom pracuje się z kobietami w tym zawodzie, jak to wygląda z ich perspektywy. Prowadziłam później badania na ten temat i okazało się, że nie traktują nas wcale jak ten „gorszy sort”. Wielu mężczyzn widzi wiele zalet w pracy z kobietą. Problem pozostaje nadal w sile fizycznej i na etapie podnoszenia pacjentów. Ograniczają nas też przepisy BHP.

 

MR: A pacjenci? Szczególnie amatorzy tanich trunków.

BS: „Kobieta łagodzi  obyczaje” 😉 Wydaje się , że wizyty ZRM u pacjentów „pod wpływem” przebiegają wówczas łagodniej, ale z tym różnie bywa. Staram się być spokojna w stosunku do tych „pod wpływem”, dzięki temu jest mniej przepychanek. Tacy pacjenci potrafią być nawet w stosunku do kobiety ratownika bardzo wulgarni… Wszystko zależy od sytuacji. Inni znowuż zachowują się całkowicie na odwrót – są tacy, którzy potrafią oświadczyć  się w karetce, powstają wówczas zabawne sytuacje.

 

MR: Wiele młodych kobiet zastanawia się nad wyborem ratownictwa medycznego jako kierunku studiów. Warto według Ciebie czy nie?

BS: Moim zdaniem warto. Trzeba tylko w tym zawodzie czuć powołanie i pasję i byś przekonanym, że właśnie to się chce robić. Niestety to praca w różnych warunkach w dzień i w nocy. Nie każdy się do tego nadaje. Na uczelniach widać ile kobiet studiuje ten kierunek. Na moim roku koleżanki stanowiły aż 2/3 rocznika. Zawsze tak było. Zainteresowanie jest. Niestety trudniej  ze znalezieniem potem pracy…

 

MR: Czy w Systemie Państwowego Ratownictwa Medycznego występuje dyskryminacja kobiet?

BS: Niestety tak. Polega to przede wszystkim na niezatrudnianiu kobiet. Wszystko zależy jednak od regionu i jednostki zatrudniającej. Polityka niektórych instytucji jest taka, że daje prace kobietom, ale np. tylko na kontrakcie. Są takie, gdzie mogą pracować tylko mężczyźni. To się zmienia z roku na rok, ale problem występuje cały czas. Znam sytuacje, kiedy kobieta przynosi CV a w kadrach zostaje nieoficjalnie poinformowana, że pracy i tak nie dostanie. Jest to spowodowane głównie normami BHP dotyczącymi transportu ręcznego, które nie mogą być przekroczone.

 

MR: Jak wygląda dyskryminacja kobiet na zachodzie? Masz jakąś wiedzę na ten temat?

BS: Jeśli pytam kogoś z zagranicznych sąsiadów o dyskryminacje kobiet w ratownictwie to nie wiedzą nawet o czym mówią. To dobra odpowiedź na Twoje pytanie.

 

MR: Często jeździsz jako kierownik zespołu. Ciężko kobiecie kierować zespołem?

BS: Nie mam z tym problemu. Zarówno na kontraktach jak i na etatach nie mamy na stałe przypisanych funkcji i wszystko zależy od danego dyżuru. Czasami dzielimy się funkcją kierownika zespołu po pół miesiąca. Ja lubię być kierownikiem zespołu i często taki właśnie dyżur mi przypada. Nie podejmuję przecież decyzji tylko i wyłącznie sama. Pracujemy przecież w zespole.

 

MR: Doświadczyłaś kiedyś nieprzyjemności ze strony kolegów z pracy?

BS: To kwestia dyskryminacji i niestosownych żartów. Trzeba być na to odpornym. Różne sytuacje zdarzały się w toku mojej kariery, ale jest ich coraz mniej. Ten problem występuje od lat, tam gdzie nie zostały postawione pewne granice. Kobiety mają te same problemy w wojsku, policji i ratownictwie.

 

MR: Siła fizyczna kobiet może stanowić pewną barierę?

BS:  Od początku kiedy pracuję w ZRM, nie zdarzały się sytuacje, kiedy byśmy sobie nie poradzili, nawet w zespole dwuosobowym. Najważniejsza jest technika i zgranie w zespole. Część kobiet traktuje podnoszenie pacjentów jako „nie, bo nie”. Ja nie mam z tym problemu. W przeciwnym razie spotykałabym się z niechęcią kolegów do pracy ze mną.

 

MR: Pacjenci nie są zdziwieni, kiedy w zespole przyjeżdża kobieta?

BS: Nie. W dzisiejszych czasach to nie jest dziwne. Dziwią się, kiedy wchodzą 3 kobiety.

 

MR: Żartujesz?! Tak pracujecie w Krakowie?

BS: Oczywiście. Wiele razy tak pracowałam, zarówno na „P” jak na „S”. Niektórzy pacjenci są w szoku. Niektórzy się śmieją, ale zawsze robimy niezłe wrażenie. Zdaję sobie sprawę, że nie wszędzie w Polsce jest to możliwe, ale u nas w Krakowie takie zespoły funkcjonują.

 

MR: Pomieszczenia socjalne są dla kobiety specjalnie przystosowane  miejscu pracy? Specjalnie wydzielone?

BS: Spotkałam się z tym problemem na północy Polski. Usłyszałam tam w pogotowiu, że kobiety nie są zatrudniane ze względu na warunki socjalne. Nie mają osobnej szatni, ani możliwości jej zorganizowania. W Krakowie nie ma takiego problemu, nie spotkałam się z takim podziałem, wszystko jest koedukacyjne i nikt nie ma o to pretensji.

 

MR: Możliwe, że niedługo wszystkie zespoły „P” będą trzyosobowe, . Wpłynie to jakoś na zatrudnianie kobiet w pogotowiu?

BS: Myślę, że tak, ale nie przełoży się to prawdopodobnie na ilość samych etatów dla kobiet. Dużo zależy od formy zatrudnienia. Poczekajmy na nowelizację ustawy i zobaczymy.

 

MR: Musiałaś kiedyś udowodnić, że się nadajesz?

BS: Było wiele takich sytuacji. Pamiętam (z uśmiechem) jak usłyszałam polecenie „wyciągnij nosze z karetki pięć razy i włóż je z powrotem. Zobaczymy czy sobie dasz radę”. Nie wolno dać sobie wmówić, że jest się gorszym. Trzeba być pewnym siebie.

 

MR: Jeśli przyjeżdżasz do pacjentki, która jest kobietą, to podczas badania czuje się ona bardziej komfortowo w związku z tym, że będzie badana przez kobietę?

BS: Tak. Większy komfort ma szczególnie kobieta ciężarna. Moi koledzy wolą również jeśli to ja badam dzieci. Jeśli mamy takich pacjentów, wtedy ja wykonuję badanie przedmiotowe. Niektóre pacjentki zdecydowanie wolą być badane przez kobietę. Uważam, że jest to ważne i jest to zaleta pracy kobiet w ZRM.

 

MR: Kobiecie trudniej przekazać pacjenta w SOR?

BS: Nie. Poza tym na sor-ach pracują zarówno lekarze jak lekarki. Tam problem dyskryminacji raczej nie występuje, więc przy przekazywaniu pacjenta też go nie ma.

 

MR: Masz czas na życie rodzinne?

BS: Muszę mieć czas. Nie pracuję dużo w ratownictwie, bo nie chcę się wypalić. 10 dyżurów w miesiącu zdecydowanie mi wystarczy. Oprócz tego pracuję na uczelni na etacie jako wykładowca. Cały wolny czas spędzam z synem, ale pogodzenie życia zawodowego z prywatnym w tym zawodzie nie jest łatwe.

 

MR: Czyli masz okazję przekazywać wiedzę młodszym?

BS: Tak, przede wszystkim prowadzę zajęcia  na ratownictwie medycznym. Jako pracownik naukowy prowadzę także różne badania dotyczące ratowników medycznych. Rok temu robiliśmy pilotażowe badanie dotyczące dyskryminacji kobiet w służbach. Teraz razem z koleżanką badamy problem agresji pacjentów względem ratowników medycznych.

 

MR: W ratownictwie wszyscy jesteśmy narażeni na urazy przeciążeniowe kręgosłupa. Jak dbasz o swoje zdrowie?

BS: Najlepszym wyjściem byłaby zmiana zawodu. Zamiast dbać o kręgosłup obciążam go jeszcze bardziej uprawiając różne sporty.

 

MR: Ale czy to nie jest tak, że „dźwiganie” to ta najmniejsza część naszej pracy? Przecież jesteśmy od wykonywania innych czynności – medycznych.

BS: Masz trochę racji. Często się o tym mówi, jakby to było nadrzędne a wcale tak nie jest. Dziś rozwiązania techniczne bardzo ułatwiają nam pracę. Są nowoczesne nosze i krzesełka samojezdne. Są nowe rozwiązania techniczne, które na zachodzie bardzo dużo kosztują. Naszych pracodawców jeszcze na to nie stać, ale może w przyszłości …

 

MR: Pytanie kongresowe. Dokąd zmierza dziś polskie ratownictwo medyczne?

BS:  Jestem przekonana, że  w dobrą stronę. Medycyna ratunkowa a w tym samo ratownictwo medyczne zrobiło niesamowity postęp w ostatniej dekadzie. Ratownicy są jeszcze mało zintegrowani, ale jest coraz lepiej. Można spojrzeć chociażby na aktualny projekt ustawy żeby zorientować się , że ratownicy walczą o „lepsze jutro” i ich postulaty zostały wzięte pod uwagę. Teraz trzeba wziąć udział w konsultacjach społecznych żeby  osiągnąć swoje cele. Wachlarz medycznych czynności ratunkowych się powiększył. Jest duża szansa na zespoły wyłącznie trzyosobowe. Ze środowiska wychodzą pewne inicjatywy, które świadczą o tym, że idziemy w dobrym kierunku a przynajmniej pragniemy iść w dobry kierunku. Ja osobiście chciałabym, żeby istniała zasada według której wszystkie kobiety byłyby zatrudniane na jednakowych warunkach w ratownictwie a przynajmniej dostały szansę. Pytanie jak szybko dotrzemy do celu. To się okaże.

 

MR: Zaraz podsumowanie i wszyscy się rozejdą. Jesteś zadowolona?

BS: Powiem Ci za tydzień albo dwa, jak dostaniemy jakiś feedback. Wszystko przeanalizujemy. Na pewno chcemy, żeby z roku na rok było coraz lepiej.

 

MR: Dzięki za rozmowę i do zobaczenia za rok.

BS: Dzięki.

Zobacz także

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź