Ludzie, Ratownictwo medyczne

Mity pogotowia ratunkowego

27 października 2019

Wpis od dawna był gdzieś w mojej głowie. Jadąc do Krakowa mam w końcu czas podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami. Nie mam na celu nikogo krytykować. Chciałbym tylko obalić pewne mity regularnie wygłaszane przez pacjentów podczas codziennych interwencji. Ratownictwo medyczne przekształciło się z pogotowia ratunkowego już wiele lat temu a w głowach ludzi nadal nic się nie zmieniło.

 Mit 1. „Panie doktorze”.

W taki właśnie sposób krewni pacjenta, świadkowie lub sam pacjent rozpoczynają relacjonować problem. Tłumaczę, że nie jestem lekarzem, jesteśmy RATOWNIKAMI MEDYCZNYMI. „Proszę nie tytułować. Co się stało?”

Następnie powtarzają to samo wielokrotnie. Tkwią w przekonaniu, że niemożliwym jest, aby nie było z nami lekarza.

„W takim razie sanitariusze?”

Od 2006r. i wejścia w życie Ustawy o PRM w Polsce bazuje się na ratownikach medycznych. Aktualnie zespoły z ratownikami stanowią ok. 75% wszystkich ambulansów.

Od tego czasu zniknęli z pogotowia sanitariusze. Można nadal ich spotkać, ale w szpitalach. Zajmują się transportem pacjentów np. na badania, odwożą ich też do domu. Do tego nie trzeba mieć wykształcenia medycznego. Każdy może to robić.

 

Mit 2. „A doktor w Na sygnale robił inaczej”.

Doktor w telewizji defibryluje asystolię i intubuje rękojeścią laryngoskopu trzymając za łyżkę. Pielęgniarki zakładają odwrotnie wkłucia, a ratownicy podają potas z ręki. Popełniają w ten sposób szereg błędów w sztuce medycznej. Dodatkowo wszyscy podczas resuscytacji uciskają klatkę piersiową na głębokość do 1 cm. Oglądanie seriali medycznych w telewizji jest jak czytanie podręcznika „jak nie należy postępować”.

Nie traktuj tego co zobaczysz na ekranie jako źródła wiedzy. Reanimowani aktorzy zaskakują po kilku uciskach i jednym wyładowaniu defibrylatora. Przeżywalność kreowana jest na poziomie 75%, w zależności od kraju. W Polsce w rzeczywistości wynosi 10%, czyli na 100 pacjentów przeżywa tylko 10. W Skandynawii wynosi ok. 40%. Tam ludzie naprawdę uczą się pierwszej pomocy i udzielają jej w kompetentny sposób. Dlatego więcej ludzi otrzymuje szansę na sprawny powrót do domu.

 

Mit 3. „Jak zawiezie mnie pogotowie to będzie szybciej na SOR-ze”

Jak my ratownicy, personel ZRM kochamy to słyszeć! Nie będzie szybciej. Będzie nawet bardzo wolno. Szczególnie jeśli zabierzemy pacjenta bez objawów zagrażających życiu, niewymagających szybkiej diagnostyki i leczenia. Oddział ratunkowy jest dla ludzi, których życie jest zagrożone (z założenia powinno tak być). Jeśli stoisz, czekasz w długiej „kolejce” w SOR to powinieneś zdać sobie właśnie sprawę, że jesteś w nieodpowiednim miejscu. Są jeszcze przychodnie, punkty pomocy doraźnej działające w nocy, weekendy i święta. Wykonują także wizyty domowe. Często są niewykorzystywane.

Pogotowie prowadzi selekcję pacjentów. Jeśli pacjent ma objawy udaru, zawału, jest po urazie, po wypadku komunikacyjnym, wymaga szybkiej interwencji itp. to trafi z naszą pomocą do szpitala. Ludzie, którzy tego nie rozumieją są rozczarowani, w różny sposób agresywni i roszczeniowi. Tutaj film do obejrzenia i posłuchania.

 

Mit 4. „Do którego szpitala zabieracie?”

To pierwsze pytanie, które słyszę od wzywających obecnych na miejscu. Czasami nie zdążę zamknąć za sobą drzwi od ambulansu, a już się pojawia. Tradycyjnie wtedy odpowiadam „Czy możemy najpierw zobaczyć pacjenta, czyt. zbadać?”. I ukazuje się pacjent ubrany na cebulkę. Obok stoi spakowana torba. Jednym słowem – gotowy. Jednak najpierw badanie.

Decyzja co do wyboru szpitala jest jednym z ostatnich elementów. Każdego pacjenta najpierw badamy. Sprawdzamy parametry życiowe. Jeśli jest taka potrzeba wykonujemy czynności ratujące życie i podajemy leki. Ambulans to nie taxi. Dopiero wtedy biorąc pod uwagę czego pacjent wymaga (udar musi jechać do szpitala, który posiada oddział udarowy), historię leczenia z ostatnich lat, a także możliwości szpitala/SOR-u w danym momencie, decydujemy o kierunku transportu i sposobie jego wykonania.

 

Mit 5. „Możecie mi wypisać receptę?”

„Nie proszę Pani, pogotowie ratunkowe nie wypisuje recept”. Natomiast jeżeli pacjent znajduje się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego to posiadamy wszystkie niezbędne leki, żeby podać je na miejscu i ten stan poprawić.

Tak samo jest ze wszelkimi skierowaniami. Żaden zespół nie wypisuje takich dokumentów. Jedynym, który zostawiamy pacjentowi niewymagającemu transportu do szpitala jest kopia KMCR. Jest to informacja o przebiegu badania, podanych lekach, zaleceniach i rozpoznaniu.

 

Mit 6. „Proszę, tu mam skierowanie do szpitala”

Pogotowie ratunkowe nie zawozi pacjenta „na skierowanie”. Taka sytuacja często powtarza się po wizycie lekarza rodzinnego, który zostawia pacjentowi skierowanie do szpitala. Przyczyny mogą być różne, chociażby chęć rozszerzenia diagnostyki w ramach SOR. Taka grupa pacjentów nie wymaga transportu na sygnale. Mogą udać się samodzielnie lub poczekać na zespół transportowy, z którym przychodnia ma podpisaną umowę.

Problem tkwi w tym, że ludzie nie czytają swojej dokumentacji medycznej.

Sam znalazłem się w sytuacji, że pacjentka czekająca na nas ze skierowaniem i rozpoznanym zapaleniem dróg oddechowych oczekiwała transportu ambulansem pogotowia do szpitala. Kiedy odmówiłem, tłumacząc, dlaczego jej nie zabierzemy, zapowiedziała skargę szytą grubymi nićmi. Komentarz końcowy pacjentki brzmiał „Do dupy taka służba zdrowia”. Słyszałem to już kilka razy.

 

Mit 7. „Proszę mnie zawieźć do szpitala w Leśnej Górze”

Jakby powiedziała jedna pielęgniarka z mojego poprzedniego miejsca pracy „To nie jest koncert życzeń”.

Ja tłumaczę to w inny sposób, ale ona ma również rację. Wybór szpitala konsultujemy z dyspozytorem medycznym, który ma podgląd na stan łóżek w szpitalu na danym oddziale i gotowość SOR do podjęcia czynności medycznych i diagnostyki.

Jaki sens ma przewiezienie pacjenta ze złamaniem podudzia do szpitala, w którym w tym momencie nie działa RTG. Albo pacjenta w trakcie resuscytacji do SOR, w którym właśnie trwa resuscytacja a jest jedna sala „R”. Podsumowując, pacjent nie decyduje do którego szpitala zabierze go pogotowie. Jeśli leczy się od dawna w jednym szpitalu to spokojnie, zawsze bierzemy to pod uwagę, tak samo jak czas dotarcia i stan pacjenta.

 

Mit 8. „Jeździcie tylko do pijanych i brudnych bezdomnych”.

To powszechne twierdzenie, które słyszę zewsząd. Nie. Statystycznie w większości jeździmy do ludzi trzeźwych i domnych. Nawet jeśli na każdym dyżurze pojechałbym do pacjenta nietrzeźwego lub bezdomnego zaniedbanego higienicznie to nadal są w znacznej mniejszości. Zajmują ułamek wszystkich naszych pacjentów.

Kogo jest najwięcej? Według badań, które prowadziłem z 2017r. pogotowie w Bydgoszczy zrealizowało prawie 50 000 wyjazdów, z czego najwięcej do osób w grupie po 65 r.ż. (prawie 20 000 wyjazdów), czyli osób starszych.

Jeździmy do wszystkich, którzy pomocy potrzebują i nie dyskryminujemy ich z jakiegokolwiek względu.

 

Mit 9. „Odwieziecie mnie do domu jak wyjdę z SOR?”

Pytanie wydaje się irracjonalne. Jak instytucja powołana do ratowania życia miałaby odwozić do domu? Nie ma takiej możliwości.

Są ambulanse transportowe (powinny mieć oznaczenie z literą „T”) i jak sama nazwa wskazuje ich zadaniem jest transportowanie, również pacjentów ze szpitala do domu. Takie zespoły są własnością szpitala lub firm prywatnych i na zlecenie lekarza wykonują odwozy.

 

Mit 10. „Podacie kroplówkę na wzmocnienie babci?”

Albo „Jedź Babciu, dadzą Ci kroplówkę na wzmocnienie”. Jeśli pacjent otrzymuje od nas jakiś lek, to istnieją ku temu wskazania. Leki to nie cukierki. Kroplówkę podamy, ale stan pacjenta musi tego wymagać. Przykładowo będą to cechy odwodnienia, niedociśnienie, potrzeba rozcieńczenia leków itp. Dziś zaczyna się mówić raczej o negatywnych stronach podawania „ot tak” kroplówki niż pozytywnych efektach.

 

Znacie inne mity z pogotowia/szpitala/SOR-u, które warto obalić? Piszcie w komentarzach 🙂

Zobacz także

Brak komentarzy

Zostaw odpowiedź